Zabraniam kopiowania zdjęć i treści bez mojej zgody . Obsługiwane przez usługę Blogger.

Denko, deneczko..

by - 02:56:00


Ostatnio bardzo skupiam się na zdenkowaniu jak największej ilości kosmetyków, idzie mi coraz lepiej i zostało mi już na szczęście niewiele otwartych kosmetyków. Na pierwszy ogień idą półprodukty.  Olej z czarnej porzeczki jest cudowny, jeden z lepszych olei jakie miałam. Oczywiście namiętnie używam hydrolatu różanego a z cukru różanego robiłam peeling do ciała - polecam. Olejki eteryczne służą mi głównie jako zapachy, ale eukaliptus cudownie rozgrzewa i udrażnia zatkany nos a olejek pieprzowy jest idealny jeśli chodzi o balsamy wyszczuplające, ale trzeba uważać aby nie dać go zbyt dużo. 


szamponie z Isany pisałam jakiś czas temu, wracam do niego regularnie ponieważ zawiera Pirokton Olaminy, bardzo polecany w leczeniu łupieżu i niezwykle skuteczny. Podobnie jest z szamponami Alterry, często do nich wracam, bo są naprawdę dobre. Odżywka z Isany jest teraz w słoiczku, jest fajna i gęsta, idealna na zniszczone włosy. Spray z Isany jest na silikonach, ale bardzo go lubiłam. Świetnie sprawdza się do rozczesywania włosów bądź do używania na suche włosy aby nadać im blask czy zmniejszyć puszenie. Te odżywki z Garniera o dziwo mają fajny skład i działanie, jedne z lepszych odżywek do włosów.


Żele z Alterry uwielbiam, te które są na łagodniejszych środkach myjących używam razem z córką. Mają co jakiś czas limitowane zapachy. Żele z Isany to już mocne myjadła, ale bardzo lubię je do mycia rąk bądź jako płyn do kąpieli. Olejek z Isany jest niezastąpiony do mycia pędzli, domywa wszystko, nawet silikonowe podkłady. Babydream to idealne kosmetyki dla maluchów, my powoli z nich rezygnujemy i przechodzimy na coś dla większych dziewczyn.


Żele z Yope są cudowne! Pięknie pachną i mają łagodne środki myjące, bardzo polecam. Żel z Organic Shop niestety mnie zawiódł, nie był ani mocno pachnący ani szczególnie fajny w działaniu. Napewno więcej ich nie kupię. Żel z Biotrum baardzo mocno mnie zawiódł, spodziewałam się cudownego zapachu mango a praktycznie nie miał zapachu. Podobnie było z żelem Sante, liczyłam na ładny zapach. Żel z Biolove pięknie pachniał ale był bardzo lejący, mało wydajny. Na szczęście jest na łagodnych środkach myjących, używałam go razem z córką na spółkę. Żele z Yves Rocher mają przepiękne zapachy, ale tu już gorzej jest ze składami. 


Żel aloesowy z Holiki może nie jest idealny składem, ale akurat wybrałam ten. Następnym razem skuszę się na Equilibrę, która ma idealny skład. Ten produkt jest u mnie niezastąpiony. Olejek z Cossi Fuleren to sztos! Uwielbiałam go za zapach i działanie, miał też fajny innowacyjny skład, bardzo chętnie do niego wrócę. Peeling Biolove jest po prostu ok, ale ładnie pachnie i jest niedrogi. Olejek z Alterry sprawdził się u mnie jedynie do olejowania włosów, nie polubiłam go na końcówki. Balsam do ciała z Pure Beginnings był całkiem, całkiem ale lepiej wspominam ich produkty do mycia.


Tonik-mgiełka z Vianka była fajna, miała śliczny zapach ale używałam jej głównie do skóry głowy przy podrażnieniu. Ogólnie nie lubię mleczek do demakijażu, ale to z BeOrganic jest naprawdę świetnie. Doskonale zmywa makijaż i nie zostawia tłustego filmu a to dla mnie bardzo ważne. To moje drugie opakowanie, napewno jeszcze kupię to mleczko. Woda micelarna z Coslys jest do przemywania niemowląt, ale brałam ją z myślą o przemywaniu twarzy. W tej roli się sprawdza, ale do demakijażu - nie. Alterrę zużyłam do demakijażu, ale jest na alkoholu, więc nie do zmywania makijażu oczu i niestety stwierdzam, że jest wiele lepszych płynów do demakijażu, ale ten nie jest zły. Tonik z Alterry również jest na alkoholu, więc raczej nie do codziennego używania. Używałam go tylko w gorsze dni cery aby zdezynfekować skórę.


Sera z Iossi są fajne, ale moim hitem jest zdecydowanie to rozświetlające. Dzika Figa będzie często u mnie gościć tak jak i serum z Creamy, no cuda!


Olejek do demakiajżu domowej roboty to najlepsze co może być, zawsze sobie jakiś robię. Hydrolat z czarnej porzeczki ze Svoje był fajny, ale żałuję, że nie miał zapachu porzeczki, szkoda. Kremy Orange Energy i Ziołowy botoks grzecznie czekają na recenzję, ale ten z Make Me Bio średnio mi się sprawdzał natomiast ziołowy botoks był rewelacyjny. Mgiełka z Ren to mała próbeczka, więc ciężko  mi o niej coś powiedzieć. Krem pod oczy ze ślimakiem z Orientany był przyjemny, fajnie nawilżał i odżywiał. Krem pod oczy z Kivvi natomiast to sztosik, wart każdej złotówki! Krem z filtrem używałam głównie do smarowania tatuażu, był całkiem dobry i szybko się wchłaniał. Peeling do ust Sylveco to moim zdaniem najfajniejszy peeling do ust na rynku.


Wszystkie próbki bardzo dobrze mi się sprawdziły, bardzo polecam! 


Pasta do zębów z Humble jak i szczoteczka bardzo się mi sprawdziły, chętnie do nich wrócę. Chusteczki z Life i Equilibry były po prostu ok, ale Alterra mimo wszystko była zdecydowanie lepsza. Maska Shefoot i serum z regererum u mnie się nie sprawdziły, niestety. 

You May Also Like

0 komentarze