La-Le cudne kosmetyki do ciała!
O kosmetykach La-Le pisałam dosyć niedawno, ale była tam sama pielęgnacja twarzy. W tamtym poście możecie poczytać trochę o firmie czy kila słów o opakowaniach. Teraz czas na kilka kosmetyków do pielęgnacji ciała, które są na każdą kieszeń. Te cudeńka kosztują 25 złotych a każdy ze słoiczków, który ma 60 ml jest szklany. Moja wersja dezodorantu jest jeszcze w plastiku i ma 150 ml, wiem jednak, że teraz deo jest sprzedawany w szkle co bardzo mnie cieszy. Chcę ograniczyć kupowanie kosmetyków w plastiku, ogólnie kupować mniej a lepiej.
Intensywna regeneracja z mango..
Masło mango do ciała to po prostu perfumowane masło mango o ślicznym, świeżym zapachu i intensywnym kolorze. Ja je bardzo polubiłam, ale nie ukrywam, że większą część mojej miłości zdobył aromat tego kosmetyku. Uwielbiam też ciało o poranku po tym masełku, jest niesamowicie gładkie, odżywione i pachnące. Nie każdemu przypadnie jednak do gustu ze względu na tłustą konsystencję, która przez dłuższą chwilę zostaje na skórze. Zdecydowanie nie nadaje się do szybkiego nakładania przed wyjściem, najlepiej nakładać to masło na noc, po kąpieli. Ciekawostką jest, że można używać go również na twarz ( na coś nawilżającego np. kwas hialuronowy, serum ) a także na końcówki włosów w celu ich ujarzmienia. Na włosach zapach utrzymuje się dużo dłużej, więc polecam sprawdzić ten sposób. Masło do twarzy najlepiej sprawdza się przy cerze suchej, dojrzałej bądź zniszczonej dzięki swojemu naprawczemu działaniu. Masło wzmacnia barierę lipidową a także odbudowuje cement międzykomórkowy. Niestety z wydajnością jest różnie, zależy do czego będzie nam ono służyć. Jeśli chodzi o pielęgnację ciała to taki słoiczek nie starczy nam na długo, u mnie jest to kilka użyć ale w pielęgnacji włosów i twarzy jest bardzo wydajne.
Krem do rąk z nutą piwonii..
Miał pachnieć piwonią, ale niestety nie pachnie. Jest to bardziej zapach świeżych kwiatów, nadal jednak bardzo ładny. Początkowo spodziewałam się tłuściocha, ale spojrzałam na skład i stwierdziłam, że może być to coś naprawdę ciekawego. Po pierwszym użyciu - zakochałam się. Krem wchłania się błyskawicznie, zostawia jedynie lekką warstwę ochronną, ale nie jest to nic tłustego. Krem ma prosty skład, ale ciekawy. ( Masło shea, woda, olej ze słodkich migdałów, macerat ziołowy, olej z avocado, biobaza emulgująca, alkohol cetylowy, wit. E, gliceryna, biokonserwant, olejek zapachowy ). Forma kremu jest troszkę niewygodna, szczególnie gdy chcemy mieć go pod ręką np. w kurtce. Niestety, ale w kremach do rąk szklany słoiczek to kiepska opcja, bo ręce kremuje głównie na podwórku.
Dezodorant o zapachu soczystej brzoskwini..
U mnie niestety w plastiku, ale są już wersje w szklanym słoiczku, więc osoby nie lubiące szklanych opakowań bardzo się ucieszyły, że marka spełnia ich prośby. Oczywiście najbardziej zachwycam się zapachem, ogólnie marka z zapachami trafiła w mój czuły punkt. Ten zapach to prawdziwa, soczysta brzoskwinka, jeszcze ciepła od promieni słonecznych. Dezodoranty na bazie sody są na tą chwilę ( moim zdaniem ) najlepiej działającymi dezodorantami naturalnymi, no pomijając ałun, ale on pomimo tego, że jest bezpieczny stał się bardzo kontrowersyjny. Niestety wiele osób przy dłuższym stosowaniu dezodorantów na bazie sody skarży się na podrażnienia. W takiej sytuacji należy odstawić na jakiś czas tego typu kosmetyki a później stosować zamiennie z czymś innym aby sytuacja się nie powtórzyła. Ma on też prosty skład, znajdziemy tylko to co potrzebne a mianowicie: sodę oczyszczoną, olej kokosowy, masło shea, skrobię ziemniaczaną i olejek eteryczny.
0 komentarze