Zabraniam kopiowania zdjęć i treści bez mojej zgody . Obsługiwane przez usługę Blogger.

Peeling domowej roboty? O tak!

by - 08:00:00


Co to będzie za kosmetyk?

Tym razem pokażę Wam peeling do ciała pachnący niesamowicie cytrusowo, skojarzył mi się z peelingiem Naturativ, który kocha wiele osób, ale swoje kosztuje. Peeling robię na oko i tak wychodzi najlepiej, nie da się go zrobić źle a dodatkowo to chwila roboty. Możecie wybrać olej, glinkę czy olejki eteryczne jakie tylko chcecie. Warto spersonalizować ten peeling pod swoje potrzeby, ja skupiam się na działaniu antybakteryjnym. Ta wersja cudownie działa na moje rogowacenie mieszkowe i chętnie do niej wracam chociaż eksperymentuje z innymi wersjami peelingu.


Co będzie nam potrzebne/czego ja używałam?

  • Sól himalajska drobnoziarnista,
  • Biała glinka,
  • Olej marchewkowy,
  • Olej Sacha Inci,
  • Olej abisyński,
  • Olej rycynowy,
  • Olej arganowy ( o zapachu cytrynowym )
  • Mieszanka olei,
  • Olejki eteryczne z pomarańczy, grejfruita, drzewa herbacianego i bergamotki.


Jak dobrze zrobić peeling? 


Ja robię je zazwyczaj w porcji 250 ml, więc dla takiej mam wyliczoną ilość glinki. Wsypujemy sól ( u mnie himalajska ) prawie do całego opakowania ( jakieś 3/4 ) a następnie dodajemy 2 lub 3 łyżki glinki ( u mnie biała ). Zamykamy opakowanie i trząchamy aby wszystko się wymieszało. Otwieramy i dodajemy olej stopniowo, bo samo w głębsze warstwy się nie wchłonie, więc trzeba dobrze mieszać peeling aby wszystko było z olejem. U mnie zawsze zostaje odrobina oleju na samej górze, taka konsystencja jest idealna dla mnie, ale oczywiście możecie dać więcej oleju, soli czy glinki. Wszystko zależy od tego co lubicie. Na sam koniec dodajemy olejki eteryczne ( do 5%, ale ja dawałam po 5-10 kropli ) i mieszamy po raz ostatni.


You May Also Like

0 komentarze