Dwa kolejne kosmetyki z Maroka, które skradły moje serce..
Jakiś czas temu pisałam o czarnym mydle, które pokochałam a teraz zakochałam się w kolejnych produktach tej marki. Gdybym nie dostała tych kosmetyków na spotkaniu blogerek w Grajewie raczej nie spojrzałabym w ich stronę a teraz się nimi zachwycam. Ciekawa jestem kolejnych kosmetyków tej marki, więc na pewno niedługo kupię nowe czarne mydło, bo moje już się kończy a raczej dopiero, bo to maleństwo jest niesamowicie wydajne oraz coś nowego na spróbowanie. A czym się teraz zachwycam?
Niby dezdorant, ale ja wolę trochę inaczej..
Spray kosztuje 19.33, ale często można kupić go taniej. Teoretycznie ma to być naturalny antyperspirant, ale ja używam go do utrwalania makijażu i sprawdza się w tej roli rewelacyjnie. Mam problem z nadmiernie pocącą się twarzą, więc ten kosmetyk jest dla mnie wybawieniem. W składzie jest ałun, który ostatnio budzi trochę kontrowersji, ale na szczęście jakiś czas temu czytałam tabelkę przedstawiającą wchłanialność danych substancji i na szczęście ałun mimo, że składa się ze związków glinu jest całkowicie bezpieczny w porównaniu do soli aluminium występującej w syntetycznych, drogeryjnych dezodorantach. Związki glinu w ałunie nie przenikają przez skórę, tworzą jedynie cienką warstwę na jej powierzchni. Niestety ałun ściąga strasznie twarz, więc musicie się przyzwyczaić do tego uczucia na chwilę. Ałun ma działanie antybakteryjne, więc sprawdzi się idealnie dla osób z niedoskonałościami. A jakie ma opakowanie? Z plastiku, ale takiego, którego można używać ponownie, więc warto sobie zostawić taką butelkę z atomizerem na tonik lub hydrolat.
Balsam do ciała o zapachu piżma..
Balsam kosztuje 23,66 zł za 200 ml, więc cena jest przeciętna. Na szczęście balsam jest dosyć wydajny, powinien starczyć na około miesiąc w zależności jak często się nim smarujemy. Ma gęstą konsystencję i niewiele potrzeba aby nasmarować całe ciało. Pierwsze co mnie urzekło w tym balsamie to zapach, bo kocham zapach piżma. Oczywiście kosmetyku z naturalnym zapachem piżma bym nie tknęła ze względu na jego pochodzenie, ale syntetyczny zapach piżma uwielbiam. Określiłabym zapach tego balsamu jako lekki, ciepły, otulający i luksusowy. W tym balsamie obok zapachu piżma można wyczuć również aromat opium. Chciałabym takie perfumy, bo zapach jest cudowny i na szczęście całkiem długo utrzymuje się na skórze. Zapach to ważna sprawa, ale działanie ważniejsza, na szczęście ten balsam działa równie dobrze. Skóra po nim jest niesamowicie gładka, nawilżona i odżywiona. Balsam wskakuje na listę moich ulubionych kosmetyków i na pewno do niego wrócę. Tu niestety opakowania nie wykorzystamy ponownie ponieważ jest z plastiku PET a szkoda..
INCI: Aqua ( woda ), Butyrospermum Parkii Butter ( masło shea ), Argania Spinosa Kernel Oil ( olej arganowy ), Glyceryl Stearate ( emulgator ), Cetostearyl Alcohol ( emolient ), Panthenol ( prowitamina B5 ), Hydrolyzed Corn Starch ( hydrolizowana skrobia kukurydziana ), Caprylyl Glycol ( emolient ), Sodium Benzoate ( konserwant ), Glycerin ( gliceryna ), Caprylhydroxamic Acid ( konserwant ), Tocopherol ( witamina E ), Coumarin, Butylphenyl Methylpropional, Fragrance (musk xylene) ( składniki zapachowe w tym sytetyczne piżmo ).
0 komentarze