Zabraniam kopiowania zdjęć i treści bez mojej zgody . Obsługiwane przez usługę Blogger.

Walka z życiem, walka z depresją, walka z sobą samym..

by - 12:48:00


Przyznam się, że zaniedbałam swojego bloga, pozwoliłam aby moje emocje miały wpływ na moją w pewnym sensie pracę. Blog dawał mi ukojenie, ale z czasem i on przestał sprawiać mi radość, potrzebowałam się odciąć, zostać sama z myślami, pisałam trochę na siłę.. 

Dlaczego? Moje życie nie jest kolorowe, to ciągła walka o każdy dzień a tym bardziej o radość z niego. Wiem, że muszę przetrwać i jakoś sobie poradzić, bo byłam i zawsze będę sama ze swoimi problemami. Sporo myślałam czy warto napisać ten post i przyznać się do swoich słabości, ale to tak jak z uzależnieniem - najpierw trzeba się przyznać, że ma się problem  a dopiero później można z tym coś zrobić a ja chcę żyć normalnie, bez depresji.

Z czym ja się zmagam?

"Choroba afektywna dwubiegunowa, określana także jako zaburzenia afektywne dwubiegunowe (w przeszłości nazywana chorobą lub psychozą maniakalno-depresyjną czy cyklofrenią), charakteryzuje się występowaniem epizodów depresji, manii/hipomanii lub epizodów mieszanych. Pomiędzy tymi epizodami zwykle występują okresy remisji, tj. całkowitego braku objawów lub utrzymywania się nielicznych objawów o niewielkim nasileniu." Można poczytać o tym dokładniej w tym artykule: 

https://www.mp.pl/pacjent/psychiatria/choroby/69890,choroba-afektywna-dwubiegunowa

Wahania nastroju

Nie będę wracać do tego dlaczego ją mam i kiedy to się zaczęło, ale z depresją walczę od kilku lat i wiem, że będzie mi towarzyszyć jeszcze długo. To nie jest tak, że osoba z depresją jest cały czas smutna, że ciągle płacze i chowa się pod kołdrę - nie. Mogłabym porównać to do raka, czasem widać, że go masz, ale nie zawsze i nawet jak go wyleczysz to boisz się, bo w każdej chwili może wrócić i znów musisz się brać w garść, przetrwać. Ta samo jest z depresją, są dni, że żyję i nawet jestem szczęśliwa, ale mam przebłyski tego smutku. Mam motywację, daję z siebie 300%, jestem zadowolona ze swoim osiągnięć aż tu nagle jeden impuls, jedna zła rzecz na której mi zależy i bach! Znów użeranie się z myślami, spadek nastroju, brak chęci do czegokolwiek. To trochę jak z hormonami - jesteś szczęśliwa a tu nagle płaczesz, czujesz się bezsilna i objadasz się czekoladą z nadzieją, że pomoże. Czasem masz wahania nastroju, z minuty na minutę zmienia Ci się nastrój, ale zazwyczaj to okres gdy mamy miesiączkę bądź w ciąży, ale wiecie, że to się w końcu skończy. Ciężko jest zmagać się z tym każdego dnia niewiedząc czy kiedyś to minie.

Bezsilność

Wiecie co w tym wszystkim jest najgorsze? Umiem sobie wytłumaczyć "kurde, czego Ty się przejmujesz, wstań, zacznij coś robić, nie myśl o tym, ułoży się", ale fizycznie nie potrafię tego spełnić. To walka z samym sobą, bo część mnie jest świadoma w jakim jestem stanie i jak można by to naprawić, ale nie może zmusić do tego tej drugiej części mnie. Ta bezsilność przygnębia.

Depresja a ludzie..

Ludzie nie rozumieją depresji, uciekają, boją się.. Osoby z tą chorobą są bardziej wrażliwe, potrzebują więcej uwagi i rozmów a przede wszystkim zrozumienia. Ciężko jest zbudować relacje a tym bardziej związki, bo niestety nie zawsze udaje się utrzymać tą chorobę w ryzach. Nauczyłam się nad nią panować i starać się nie okazywać światu swoich emocji, odczuć, ale.. czasem się nie da. Wątpię, że znajdzie się ktoś kto zaakceptuje mnie świadomie z tą chorobą i postara się zrozumieć co przechodzę. Często słyszę "wymyślasz, weź się w garść", "inni mają gorzej, nie użalaj się nad sobą" i wiecie, że to wcale nie pomaga a pogarsza sprawę?

Będąc z kimś w związku często po prostu potrzebuję rozmów, potrzebuję się wygadać, wyżalić wtedy łatwiej jest mi opanować objawy, ale.. mam problem z mówieniem wprost o swoich problemach. Niby daję jakieś znaki, że chciałabym porozmawiać, że jest to dla mnie istotne a z drugiej strony boję się o tym porozmawiać. Wiem, że później się denerwuję, irytuję i różne ma to konsekwencje, skutki. Bardzo nie lubię gdy ktoś czy to w związku czy to w relacjach koleżeńskich spycha mnie na bok, zaczyna unikać, bo to działa na moją chorobę jak płachta na byka. Ocean głupich myśli zaczyna się tworzyć i to pierwsza kostka domina, która wszystko aktywuje.

Podsumowując..

Mam nadzieję, że będzie mi teraz lżej z tym walczyć i znaleźć w sobie więcej siły na tą naprawdę męczącą walkę. Chciałabym mieć kogoś kto kto zaakceptuje i pomoże wygrać mi tą walkę, wygrać z chorobą, bo bez niej jestem naprawdę świetną osobą. Aktualnie nie mam praktycznie żadnego wsparcia w ludziach, brakuje mi takich osób do których mogłabym zadzwonić w środku nocy i wygadać się.. Trzymajcie za mnie kciuki aby było lepiej!


You May Also Like

0 komentarze