Asalee - krem dla wymagających?
Ten krem mam już od jakiegoś czasu, bardzo się polubiłam z jego działaniem aczkolwiek z zapachem już mniej, bo pachnie.. smarami. Wybaczam mu to jednak, bo działa cuda i ma prosty skład, który nie ma ani wysokiego ryzyka alergii ani komedogenności. Butelka air-less sprawia, że kosmetyk nie ma kontaktu z bakteriami - to ogromny plus przy cerze skłonnej do niedoskonałości.
Dla jakiej cery jest ten krem?
W teorii krem jest dla wszystkich typów cer i dla osoby w każdym wieku, ale szczególną uwagę powinny poświęcić mu posiadaczki cer mieszanych bądź tłustych. Mamy tu olej tamanu, który ma działanie przeciwzapalne, antybakteryjne i antygrzybicze. Wspomaga regenerację tkanek oraz gojenia stanów zapalnych - ideał! Następnie olej z czarnuszki i awokado, które mają podobne działanie. Olej awokado jest również ceniony w pielęgnacji przeciwzmarszczkowej a czarnuszka znana jest z antyoksydacji.
Jak sprawdził się u mnie?
Szczerze? Gdyby nie zapach znalazłby się może w moim top5, ale na pewno jest gdzieś wysoko. Nie jest komedogenny i naprawdę łagodzi stany zapalne, skóra po używaniu tego kremu odzyskuje zdrowy "glow" - wygląda świetnie! Koloryt jest wyrównany, niedoskonałości okiełznane, ale.. czasami był dla mnie za mało nawilżający, więc tuningowałam go kwasem hialuronowym pod spód - wtedy jest najlepszy! Myślę, że to kosmetyk, który warto wypróbować.
Co znajdziemy w składzie?
Mentha Piperita Flower Water ( hydrolat z mięty pieprzowej ), Aqua ( woda ), Nigella Sativa Seed Oil ( olej z czarnuszki ), Persea Gratissima Oil ( olejek awokado ), Cetearyl Olivate, Sorbitan Olivate ( emulgator ), Callophyllum Inophyllum Seed Oil ( olej tamanu ), Cetearyl Alcohol ( emulgator ), Dehydroacetic acid, Benzyl Alcohol ( konserwanty).
0 komentarze